Worończa

Horodyszcze - Słonim (72 km)

Słonim - Synkowicze - Worończa (50 km)

W nocy pada deszcz, więc rano trzeba suszyć namioty i grzebać się nieco dłużej. Dziś też jesteśmy mile zaskoczeni gościnnością horodyszczan, bo sąsiad zza płotu serwuje świeżo zaparzony, gorący czaj i zaczynają się pogaduszki.  Słońce już nieźle operuje, gdy po serdecznym pożegnaniu Vadima i p. Leonardy rozpoczynamy kolejny etap podróży, kierując się na Słonim. Wiatr mamy tradycyjnie „twarzowy”, a co gorsza – skazani jesteśmy na pokonanie fatalnego odcinka bezpańskiej drogi (granicy dwóch powiatów), który ciągnie się około 5 km. Są więc i piachy, i kamienie, i tarka wyrobiona przez ciężkie pojazdy. Na postoju sprawdzamy, czy po drodze nie zgubiliśmy naszych organów wewnętrznych… Mimo że cały dzisiejszy etap liczy 72 km, czujemy się jak po setce. W położonym na wzgórzach Słonimiu czeka nas jednak zasłużona nagroda: nocleg w komfortowym apartamencie na jednym z osiedli mieszkaniowych. Tutaj, już rankiem następnego dnia, robimy małą pętlę wokół głównego placu, gdzie rozciąga się XIX-wieczna miejska zabudowa, a po rozmowie z miejscowymi taksówkarzami wspinamy drogą w kierunku Zelwy. Na trasie leżą Synkowicze z obronną cerkwią św. Michała Archanioła z XV w. Dziwnie wygląda otoczenie niezwykłego zabytku – masywna budowla wznosi się wśród kołchozowych pól, a wiatr niesie fetor z pobliskiej tuczarni. Podczas odpoczynku przed cerkwią zawieramy znajomość z kociczką, która okazuje się amatorką kefiru… Ostatecznie dążymy do oddalonej od głównych traktów Worończy, gdzie znajduje się obiekt agroturystyczny, a zarazem – a to niespodzianka! – prywatne muzeum Siergieja Mikanowicza. Właściciel jest nie tylko pszczelarzem (aj, jaki pyszny miodek!), ale i biologiem pasjonującym się wszelkimi owadami. Z chęcią pokazuje nam swoje zbiory motyli, ciem, ważek, pszczół, os i rozmaitych insektów wyeksponowanych w części muzealnej domostwa. Zawrót głowy wywołuje też wystrój całej chaty – wszędzie motyle: zegar, tapety, pościel, firanki, zastawa stołowa i przeróżne kompozycje plastyczne z tym motywem – istne szaleństwo! Posiłek jemy pod wiatą, delektując się świeżymi pomidorami i pysznymi jabłkami z sadu Siergieja. Zapada zmrok, gdy idziemy spać, a gospodarz z zestawem lamp i siatek szykuje się na nocne łowy ciem w swoim ogrodzie.

 

xslo kwartira kr pi sy1 sy6wor3 wor1 wor2 ser

 

Słonim – Synkowicze - Worończa
Za każdym razem, kiedy na trasie spotykam sakwiarza, jestem spokojny o losy ludzkości. /par. G. Wellesa/