Sulęcin - Uroczysko Lubniewsko - Lubniewice

Dystans: 90km/2dni               WT: ***

Data: 19.06.2011 W sobotę o 11.00 gromadzimy się jak zwykle przed Domem Kultury. Na starcie  14 osób, pozostałe dwie dołączą w Brzeźnie.  Jeszcze tylko kilka wskazówek „kierownictwa” (Ewa i Andrzej Kramarzewscy) i już mkniemy w kierunku Starościna. Tuż za wiaduktem skręcamy w piaszczystą drogę i odtąd pokonujemy trasę, korzystając tylko z leśnych traktów i mniej uczęszczanych lokalnych dróg. Łapiemy oddech w Bielicach, ale na dłużej zatrzymujemy się przed Bobrówkiem – tutaj zwiedzamy  opuszczony cmentarz niemiecki. Najbardziej dociekliwi odnajdują tajemnicze kości… Nastrój niczym u S. Kinga – a może to wcale nie szczątki ze „Smętarza dla zwierzaków”, tylko…?

W Bobrówku robimy fotki ciekawej dzwonnicy (choć nie kościelnej) i jedziemy przez Rychlik i Brzeźno do Sulęcina. Brukiem Napoleońskim docieramy do najatrakcyjniejszych miejsc: Źródeł Czerwonego Potoku, nieczynnego wiaduktu kolejowego, wzgórz porośniętych starymi bukami, dolin i  wąwozów. Odpoczywamy nad jeziorem Lubniewsko, a ok. 18.00 meldujemy się w Lubniewicach. Zaczyna padać, więc rezygnujemy z dokładnego zwiedzania miasta. Fantastyczne warunki (schludne pokoje, przestronna kuchnia, natryski) i miła obsługa to niewątpliwe atuty naszego  schroniska. Jest też miejsce na tradycyjne ognisko, a na kiełbaski czekają odpowiednio zaostrzone kijki.

Dystans: 90,17 km (56,03 mi)
Czas trwania: 24 h 0 min
Przewyższenie: 49,07 m (160,99 ft)

 

W niedzielę opuszczamy gościnne progi schroniska i ruszamy na lubniewicki rynek – tu oglądamy oryginalną wystawę: drewniane kołowrotki, maglownice, kosze, kłęby wełny, a wszystko to  zgromadzono na jednym z kwietników. W powrotną drogę udajemy się drugą stroną jeziora Lubniewsko. Tu kilka niespodzianek – piachy i uciążliwe wspinaczki, zjazdy na złamanie karku, a wreszcie piękny teren rekreacyjny pod nazwą „Uroczysko” (wchodzi w skład Zespołu Przyrodniczo-Krajobrazowego). Nieśpiesznie pedałujemy dalej, tzn. przez Żubrów do Sulęcina. Na rynku podziwiamy Fontannę Dobrosąsiedztwa i wpadamy do cukierni na pyszne ciastka. Teraz już tylko leśnym szlakiem do Bobrówka i przez Bielice, Tarnawę do Rzepina. Pewnie niektórzy z nas jeszcze przez kilka dni będą odczuwać trudy szturmowania „Sulęcińskiej Szwajcarii”, ale jedno jest pewne – warto było!

/J.K./

Ruch zastąpi prawie każdy lek, podczas gdy żaden lek nie zastąpi ruchu.